niedziela, 13 kwietnia 2014

Koszyk pełen… Skarpet




Dawno, dawno temu, mama prała skarpetki. A że rzadko używała odkamieniacz to zaległy się jej w pralce rekiny. A jak wszyscy wiemy, rekiny bardzo lubią skarpetki. A mama mając nadzieje że w końcu znajdzie drugą zaginioną sztukę  zbierała te nieszczęsne skarpetki do pudełka. Zbierała tak długo aż okazało się że zaginione brakujące  sztuki się nie odnajdą (pralkowe rekiny są naprawdę żarłoczne).





Jednak mała mysz będąca córeczką mamy miała pomysł na zagospodarowanie pojedynczych skarpet. 
 

Chyba wiecie o czym będę pisać. Moja przygoda z Montessori zaczęła się właśnie od koszyków. Mając znudzone 5 miesięczne dziecko zaczęłam szukać w sieci „tanich a właściwie darmowych domowych” sposobów na jej  zabawienie. Sara właśnie zaczęła raczkować i wszędzie jej było pełno. Zabawki jakie miała po mimo ich ciągłej wymiany zaczęły ją nudzić. A kupując codziennie nową bym zbankrutowała. Tak trafiłam na Treasure Basket/box czyli polskie koszyki ze skarbami. Pierwszy jak zrobiłam był zrobiony z kuchennych akcesoriów.

Tak zaczęła się nasza przygoda z Montessori.

 O samej Marii Montessori i jej metodzie będę pisać w przyszłości. Również z czasem do poniższej notki zostaną załączone zdjęcia naszych koszyków (niestety rekiny pralkowe działają też w aparatach i przypadkiem zjadły już zrobione zdjęcia).

Tematyka koszyków może być dowolna:

- od materiałów z jakich są zrobione przedmioty
np. drewniane, metalowe, szkło
- kolorów (i tych jednokolorowych jak i tęczowych)
- w zależności od kształtów; np. Kule/koła, kwadraty itp
- Faktur
-wg. tematyki (czyli wszystko co chcemy) u mnie był temat skarpet i kuchenny

Ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia i zawartość naszego mieszkania.


Czasem niewiele trzeba by dziecko mogło mieć niezłą zabawę.

U nas kolejnym sposobem i wspaniałą metodą zajęcia czasu już 7 miesięcznemu dziecku jest oglądanie co się dzieje za oknem. A że nasze ogrody mają  aż 35 metrów to naprawdę dużo się dzieje.
A to tata rozmawiający przez telefon
.




Oraz ulubiony towarzysz zabaw mojej córeczki. Oglądanie go przez szybę jest bardzo zbawienne dla jego futra.  Czasem niestety jest poznawany z bardzo bliska*
*oczywiście pod czujnym okiem mamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz