niedziela, 30 marca 2014

Baby Space



Miało być o czytaniu globalnym będzie o sztuce przez duże S. Sara po raz pierwszy brała udział w performersie. Właściwie po raz pierwszy miała kontakt z jakąkolwiek sztuką. Dalija Aćin Thelander w 2013 roku stworzyła w Starym Browarze w Poznaniu instalacje Baby Space. Rok później instalacja została stworzona/odtworzona, i ponownie otwarta dla zwiedzających. Od 29.03 do 13.04 w godzinach od 14.00-18.00. W słodowni 2+ . Oprócz tego trzy razy dziennie w dniach 29-30.03., 05-06.04, oraz12-13.04 Odbywaj się spektakle. Więcej tutaj.
Sara ma pół roku. Więc nie wymagajmy od niej jakiś wielkich ochów i achów. To pozostawcie mi. Sarze się podobało. Co najważniejsze, a ja nabrałam energii, której się nie spodziewałam.
Gdy weszłyśmy w skarpetkach do pierwszej komory rozchodzącej się  na kolejne trzy komory, mama została zgięta do parteru. Stałyśmy tam niczym barwne plamy przed białymi mysimi dziurami-jaskiniami. Trzy a w każdej, co innego. Piszę obrazowo, nie próbuje analizować kulturotwórczo ani pisać recenzji nie mam do tego talentu.
 Po prawej jaskinia z namiotem cyrkowym pełnym dziur jak w mysim serze. Jednak, gdy się w niego zagłębiłyśmy przeniosłyśmy się w odległe arktyczne morza i lodowe jaskinie :D Myszor nie bał się, że mama znika i pojawia się w drugiej dziurze. Swobodnie penetrował tereny w których zagłębiała się wraz z mamą.



Po lewej wielka sala przypominająca mi dno morza, pełną dziwnych kształtów i tiulowych meduz. To tam odbył się spektakl. I tu pełne zaskoczenie. Nie ma tu klasycznego tańca. Tancerze a raczej tancerki nie wchodzą, tańczą i wychodzą. Przyszła jedna biała dama, zaraz druga. Przywitały się ze mną i Szarą Myszą. Szara mysza zaraz podpełzła do jednej i próbowała ugryź ją w nos. Myślałam, że niczego się nie boi, ale wtedy pojawiła się inna dziewczynka i mysza zaczęła chlipać. Pierwszy raz miała bliski kontakt z obcym bardzo kontaktowym (już chodzącym) dzieckiem. Na szczęście mama już umie uspakajać bez cyca więc obeszło się bez kompromitacji mamy (w instalacji nie można jeść ani karmić). W tle pobrzmiała muzyka i słowa Była sobie dziewczyna a może była kwiatem, miała tysiąc lat a może jeden dzień, ma ma mamuta… (przepraszam, ale mogłam coś pokręcić w tekście). Myszą z początku patrzyła na dziewczynkę, ale często nawiązywała kontakt wzrokowy z tancerką ba nawet wchodziła z nią w interakcje.  Tancerze pomimo przyjętej choreografii łatwo przystosowali się do dzieci. Fajnie, że było tylko dwójka dzieci (Sara się mniej bała drugiej dziewczynki niż ich całego tabunu), to im poświęcano całą uwagę a one odwdzięczały się im pięknymi uśmiechami.

Trzecia najmniejsza część instalacji to „pajęczy” korytarz. Porozwieszane tiulowe pajęczyny nie napawały mnie zbytnim entuzjazmem. Nie jestem sprawna fizycznie, musiałam wyglądać pokracznie próbując tam wejść z niemowlakiem na rękach. Jednak ta część instalacji zbudowano tak, że dziecko „idzie” dołem a rodzice mogą spokojnie przejść bokiem.
Instalacja i spektakl dotykają trzech zmysłów, dotyku poprzez białą sprężystą tkanie, słuchu (uspokajająca muzykę i słowa – zaklęcia) i wzroku (ruchu tancerzy i świateł). Instalacja oddziałuje nie tylko na dziecko, po raz pierwszy od wielu miesięcy poczułam, że „odpoczywam”.
 A w domu same zrobiłyśmy swoje własne baby space.




 Ku uciesze mamy tata Myszora z okazji urodzin dostał laminarkę do dokumentów. Nasze materiały do nauki wreszcie będą mogły dostać się w małe rączki Myszora. Bez ich potrzeby ponownego drukowania.

2 komentarze:

  1. Bardzo fajna przygoda, podoba mi się Wasze doświadczanie sztuki i baby space w domu :) Pozdrowienia z Dzikiej Jabłoni. Kibicujemy Waszym działaniom i odkryciom :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ślicznie dziękujemy i cieszymy się bardzo z odwiedzin :D Bardzo fajny blog prowadzicie :D

      Usuń